HISTORIA
Hanomag 2/10PS w dawnych Chmielowicach…
Piękna kobieta oparta o auto, w którym dumnie siedzą dwaj przystojni panowie… Fotografię zrobiono w Chmielowicach (obecnie dzielnica Opola), w latach 20. XX wieku a jej bohaterami oprócz państwa Agnes i Franza Launerów (i ich znajomego) jest wyjątkowe auto. Tak, wyjątkowe gdyż wszystko na to wskazuje, że ów pojazd był pierwszym autem w tej wówczas podopolskiej wiosce.
Nazwa Hanomag pochodzi od powstałej w połowie XIX w. w Linden fabryki „Hannoversche Maschinenbau Actien Gesellschaft”. Zajmowała się ona produkcją m.in. parowozów, maszyn budowlanych, wozów strażackich czy aut osobowych. Sprofilowana jednoznacznie na przemysł maszynowy przez lata ulegała różnym zmianom. By uzyskać kapitał na rozbudowę, w 1871 r. przekształciła się w spółkę akcyjną. Wtedy, po raz pierwszy, pojawiła się nazwa, którą później przyjęło auto osobowe projektu Karla Pollicha i Fidelisa Böhlera.
„Zwei Kilo Blech, ein Kilo Lack, fertig ist der Hanomag” czyli „Dwa kilo blachy, puszka farby, Hanomag jest gotowy”
Tak z przymrużeniem oka mówiono o tym samochodzie. Dlaczego? Wszystko to kwestia ekonomii. Hanomag 2/10PS nazywany żartobliwie przez swą formę nadwozia Kommissbrotem, ziścił w Niemczech marzenia dotyczące idei auta dla ludu; auta, którego potencjalnych właścicieli nie było stać choćby na takie z najniżej półki. Stąd wyzwanie stworzenia samochodu, który miał sprostać przede wszystkim oczekiwaniom finansowym, miał być najmniejszy i najtańszy z ówczesnych niemieckich aut, a co za tym idzie – maksymalnie uproszczony.
Ekonomista z Würzburga Otto Hoppe, w 1931 r. pisał, że kwestia auta dla ludu nie była wcześniej podjęta przez żadną fabrykę w Niemczech.
Pamiętajmy, że prototyp legendarnego Volkswagena Beetle projektu Ferdinanda Porsche, który z założenia miał być autem popularnym, zatwierdzono dopiero w 1938 roku…
Produkcja Hanomaga 2/10PS rozpoczęła się w 1925 r. (czyli odnosząc się do naszego zdjęcia wiemy, że na pewno zostało wykonane po tym roku) i trwała do 1928 r. Co ciekawe, produkowano go z różnymi nadwoziami: roadster (składany dach, dwa miejsca, napęd na tylną oś), landaulet (składany lub zdejmowany dach tylko w tylnej części) czy limuzyna (to oczywiście określenie na wyrost bowiem chodziło o wersję zamkniętą).
Rama auta wykonana była z ceownika, nadwozie – bez wystających błotników i listew progowych – w środkowej części z drewna, w pozostałych z tłoczonej blachy. Z nadwoziem „bez dachu” Hanomag ważył 370 kg, z kolei model „luksusowy” określany mianem limuzyny – 430 kg.
Na zdjęciu widzimy dwuosobowe auto. Kierowca siedzi po prawej stronie (gdzie umieszczana była kierownica). Żeby zapewnić mu minimum sztywności, drzwi były jedne, po stronie pasażera.
Żeby kierowca mógł ze swojego cudeńka wysiąść, wpierw musiała to zrobić osoba siedząca obok. W związku z tym, że akumulator umieszczono z przodu to miejsca na nogi nie było zbyt wiele, nie mówiąc o bagażu. Na przedniej szybie auta – wycieraczka, uwaga – poruszana ręcznie. Podobnie było z klaksonem, który oprócz dźwięku elektrycznego był uruchamiany mechaniczne (tzw. ręczna gruszka). Hanomag miał jeden reflektor z przodu a z jego 27-calowych kół, na drewnianych obręczach, notorycznie spadały opony. Rozstaw przednich kół to 104 cm, tylnych 91 cm. Przednią oś zawieszono na dwóch resorach poprzecznych, tylną prowadziły dwa drążki. Oczywiście amortyzatory pozostawały w sferze marzeń. Auto, ze względu na brak przekładni różnicowej (znanej od starożytności), niezbyt chętnie pokonywało zakręty. I teraz wyobraźmy sobie skuteczność mechanicznych tylnych hamulców, bo innych ów pojazd nie miał…
Hanomag posiadał trzybiegową skrzynię oraz nie był uruchamiany korbą tylko łańcuchem rozrusznika połączonym z dźwignią między siedzeniami. Co z napędem? Tu było zdecydowanie lepiej! Moc silnika wynosiła 10KM a jego pojemność 510 cm3 pozwalała osiągać prędkość 60 km/h przy zużyciu paliwa 4l/100km… Można powiedzieć: super ekonomiczne auto miejskie!
Czy Hanomag 2/10PS, wyśmiewany ale i kochany, spełnił marzenia o aucie dla wszystkich?
Czy sprostał wyzwaniu auta popularnego? Sprytny marketing, dostępność i stylistyka spowodowały, że auta te sprzedawały się dosłownie jak „ciepłe bułeczki”. Przez trzy lata z linii produkcyjnej zeszło ich 15.755 sztuk. Cena oscylująca wokół 2-2.5 tys. marek przyczyniła się do tego, że wiele rodzin mogło sobie na nie pozwolić, co nie było bez znaczenia.
Jeżeli będziecie w okolicach Gostynia, odwiedźcie koniecznie prywatne muzeum samochodów zabytkowych „Auto-Muzeum Jan & Maciej Peda” (w tym miejscu dziękuję p. Maciejowi za konsultacje techniczne oraz zdjęcia). Możecie tam podziwiać, wśród innych cudów motoryzacji, utrzymanego w świetnym stanie, Hanomaga w wersji wyścigowej. Z lekkim, wiklinowym nadwoziem monoposto, który po szybszym przełożeniu osiąga prędkość do 80 km/h.
Jak widać na zdjęciach auto, mimo swojego już wieku, nadal bierze udział w wyścigach i prezentuje się znakomicie!
P. Maciej Peda w swoim Hanomagu
Bibliografia:
Horst-Dieter Görg, 80 Jahre Hanomag Kommißbrot: Deutschlands erster Volks-Wagen, Verlag: Soltau, Mundschenk Druck- und Verlagsgesellschaft 2005.
https://www.autobild.de/klassik/artikel/hanomag-2-10-ps-1158560.html