PSYCHOLOGIA
„Od jutra” czyli o wymówkach słów kilka
Właśnie kończymy pierwszy miesiąc Nowego Roku. To chyba dobry czas, by zapytać jak dotrzymywać postanowień, prawda?
Nie mam czasu. Zacznę od jutra. Albo od poniedziałku. Bardzo chętnie bym się tym zajął/zajęła, ale zostawiłem/am żelazko na gazie. Brzmi znajomo? Kto nigdy nie wykręcał się sianem, niech pierwszy rzuci kamieniem. Spokojnie, nie jestem tu od oceniania. Sama na ogół jestem mistrzynią robienia wszystkiego na ostatnią chwilę. Ale zastanówmy się chwilę.
Czy Ty jesteś koniem…
…żeby się zapychać sianem? Chyba nie bardzo. No to co to za mechanizm, który nie pozwala Ci realizować marzeń i opanowywać świata? Co Ci każe zrezygnować z siłowni po miesiącu (najczęściej na koniec stycznia)? Kto nie pozwala Ci utrzymać diety? Co każe kupić kolejny niepotrzebny fatałaszek albo część do motoru?
A co, jeśli powiem, że… To Ty sam? Już widzę to oburzenie. Ale tak, nieco smutna prawda jest taka, że podczas gdy Ty zastanawiasz się jak dotrzymywać postanowień, Twój mózg zwyczajnie nie lubi się przemęczać. Nauczyłeś albo nauczyłaś go, że wieczorami leżycie przed telewizorem z paczką chipsów, a Ty teraz wymagasz podnoszenia ciężarów? Taaa, to patrz jak mu się chce. Dieta? Były ciasteczka i czekoladki, a teraz same warzywa i jakieś kasze? No weź, z czym do ludzi?! Było miło sobie pokupować (nawet jeśli się już nie mieściło w szafie albo garażu), dopamina krążyła w żyłach jak szot najwyższej klasy eau-de-vie (wódeczki, znaczy), a tu teraz masz babo placek! Ban na przyjemności?
Krokodyl fe!
Twój umysł jest trochę jak dziecko. Przyzwyczaja się i najczęściej trudno mu tak hop siup przejść od razu w nowe. No bo, heloł, jak coś jest nieznane, to wiadomo, że niebezpieczne! Krokodyla też raczej nigdy nie dotykałeś i nie dotykałaś, ale jakoś czujesz, że lepiej nie, bo taka trochę franca, prawda?
Więc choćbyś wiedział(a) jak bardzo zdrowa i dobra dla Ciebie będzie ta dieta albo siłownia w dłuższej perspektywie, to na ten moment Twój nieco leniwy mózg mówi: może po prostu usiądźmy i poczekajmy aż Ci przejdzie? No bo w sumie niby nikt nigdy od tego nie umarł, ale po co ryzykować (i się jeszcze przemęczać), co nie?
A już w ogóle na marginesie zostawmy to, że na ten przykład jedzenie bogate w węglowodany i tłuszcze mocno pobudza produkcję dopaminy w tak zwanym układzie nagrody. To miejsce w Twoim mózgu, które jest aktywowane przez przyjemności – właśnie jedzenie, ale też seks, bliskie związki, zakupy, używki, a czasem pracę. Zatem jeśli regularnie nagradzałeś i nagradzałeś się pysznym, ociekającym tłuszczem cheesburgerem albo zakupem (nie)koniecznie-niezbędnego-do-życia cosia, to nie dziw się, że Twój mózg, niczym narkoman na głodzie, będzie domagał się kolejnej porcji.
Taśmowa produkcja Twoich myśli
Mózg lubi takie utarte ścieżki. Jedzenie, do którego się przyzwyczaił. Jeżdżenie tą samą drogą do pracy. Grono starych znajomych. Tam (na ogół) nie ma go co zaskoczyć. Może więc tworzyć swoje skróty myślowe i przekonania, które ułatwiają mu pracę. No bo wyobraź sobie. Taki mózg to trochę fabryka czynna 24h na dobę. O ile łatwiej, kiedy produkuje taśmowo tylko kilka rzeczy!
A co jeśli jest ich nieskończona liczba? Każda składa się z różnych podzespołów albo trzeba zrobić ją ręcznie, poświęcić na to czas i uwagę. Toż to męczące już od samego myślenia! Dlatego on się nie zastanawia jak dotrzymywać postanowień, które sobie założyłeś czy założyłaś. On chce je storpedować, żeby mieć mniej roboty!
A poza tym przypomnij sobie, co jako dziecko odpowiadałeś albo odpowiadałaś rodzicom, gdy pytali jak Ci idzie sprzątanie pokoju. No przecież, że świetnie! A Ty w tym czasie znalazłeś czy znalazłaś właśnie jakąś starą zabawkę i na kilka godzin pochłonęło Cię już całkowicie co innego… Twój mózg też lubi, kiedy myślisz, że jest zajęty. No rozumisz, taki jestem ważny gość w garniaku i z teczką, i mam ograniczone zasoby. A co chciałeś? Aaa, na siłownię? To zdzwonimy się, mordeczko, no, no, na razie, no!
I co zrobisz, jak nic nie zrobisz? Nie ma czasu, nie? A on sobie wtedy może trochę poleniuchować. Za to kiedy wymagasz, by uczył się całkiem nowych rzeczy… Sam(a) wiesz, jak to się najczęściej kończy. Jeśli nie przekonasz go, żeby się tym nowym czymś dokumentnie zajarał, to cóż, szanse na to, że to wyjdzie są mniej więcej fifty-fifty.
Jak zatem Pana Garniaka przekonać?
No, ale nie przyszliśmy tu popitolić o tym, jak jest (chociaż trochę też), ale przede wszystkim co z tym zrobić. Pytacie mnie jak dotrzymywać postanowień? Zatem, kapralu, tudzież kapralko! Uświadomić sobie, że niechęć albo lęk przed wdrażaniem nowych nawyków w życie jest dla mózgu obroną przed zagrożeniem. Dla mózgu, czyli dla Ciebie. Zatem przede wszystkim sobie za to… podziękuj. Tak, to nie pomyłka. Poczuj wdzięczność. Bo kiedy ktoś broni Cię przed atakującym Cię krokodylem (trzymając się już tych zwierzęcych odniesień), to pierwsze, co robisz, to rzucasz mu się w ramiona ze łzami w oczach. Albo chociaż zbijasz z nim piątkę z głębokim uffff!, prawda? Zatem nie nękaj siebie, że bronisz swojego statusu quo. Poklep się po ramieniu. Bycie miłym dla siebie jeszcze nikomu nie zaszkodziło.
Na tropie gada…
A zaraz potem głęboko zastanów się czy jesteś w stanie swoją wygodę zamienić na to, czego pragniesz – lepszą sylwetkę, zdrowie, siłę, więcej pieniędzy, spełnienie jakiegoś marzenia… Nie odpowiadaj od razu. Skup się na swoim ciele. Poczuj to. Wyszukaj wszystkie możliwości przez które czujesz, że nie możesz robić tego, co sobie postanowiłeś albo postanowiłaś. Jakie emocje Ci w tym przeszkadzają? Na moment odłóż powagę i pobaw się tym. Zapisz swoje powody. Wszystkie, nawet te najbardziej niestworzone.
A potem, niczym detektyw ze szkłem powiększającym, wypisz co da Ci robienie tego, co zaplanowałeś, zaplanowałaś. Bądź jak świnia w poszukiwaniu trufelków. Dig for it! Co na to Twoje ciało? Czy się spina kiedy myślisz o realizacji swojego planu? Być może Ty jesteś gotowy i gotowa w to pójść, ale Twoje ciało nie widzi opcji jak dotrzymywać postanowień. I to też w porządku. Ono się tego jakoś nauczyło. Często przez lata. Nie ignoruj go.
I znów to ciało!
Na szczęście masz mnóstwo możliwości pracy z tymi emocjami, napięciem i z tą niezgodą. To mogą być masaże i wszystkie inne terapie manualne. Ćwiczenia rozciągające albo techniki pracy z ciałem według Lowena. TRE, praca z oddechem, taniec. Tai chi, qi gong albo inne techniki meridianowe, jak akupunktura czy access bars. Ale moje najulubieńsze są Techniki Wolności Emocjonalnej, bo najfajniej kiedy łączy się moc ciała i umysłu. To jest dopiero sztos! Jeśli jesteś zainteresowany albo zainteresowana, to rzutem na taśmę przypominam o warsztacie, na którym będę uczyć tych technik, a który odbędzie się 29 stycznia 2023 roku w Opolu.
Ale możesz też po prostu powolutku wprowadzać zmiany i delikatnie uczyć swoje ciało, że to nowe jest bezpieczne. Podkreślam! Po-wo-lut-ku. Dobrze mieć wtedy przy sobie swoją listę z wypisanymi wszystkimi swoimi powodami dlaczego ja to robię. Przypominaj je sobie i daj czasowi czas. Zapewne potrwa to dłużej niż z użyciem wspomnianych wyżej technik, zatem wymaga cierpliwości, ale jest to jak najbardziej realna metoda pracy. Przekonuj, przekonuj, przekonuj. Jak dziecko. Z miłością i wyczuciem. (O samomiłości pisałam też w ostatnim artykule, więc jeśli Cię tam jeszcze nie było, to warto zajrzeć.)
To co, kiedy ruszasz na podbój świata?