Połącz się z nami

Magazyn Opolski

PODRÓŻE

Pak Ou

Będąc w Laosie wycieczkę zwykle zaczynamy na południu kraju w krainie 4000 wysp, a kończymy na północy w Luang Prabang, które leży nad rzeką Mekong. Płynąc z Luang Prabang 2 godziny w górę rzeki (25 km na północ od miasta) docieramy do ujścia Nam  Ou. Nam po laotańsku oznacza rzekę, Ou to nazwa. Na zachodnim brzegu w wapiennych skałach znajdują się jaskinie Pak Ou składająca się z dwóch części: górnej (Tham Theung) i dolnej (Tham Ting).
Żeby dojść do górnej jaskini trzeba z poziomu rzeki pokonać kilkaset schodów. Stajemy przed bogato zdobioną bramą, która niegdyś podtrzymywała drewniane drzwi. Przed wejściem medytuje złoty Budda, a za bramą panuje mrok. Górna jaskinia jest głębsza od dolnej i nieoświetlona przez co jest bardziej tajemnicza. Tylko dzięki latarkom możemy wydobyć szczegóły: malowidła ścienne, czy rzeźby które mają od 10 cm do 1,5 metra.
Dolna Jaskinie natomiast jest bardziej spektakularna, ale też bardziej tłoczna. Na półkach ściennych stoją setki drewnianych podobizn Buddy w różnych pozycjach. W centralnym miejscu znajduje się ołtarz, na którym do dzisiaj Laotańczycy składają kwiaty i zapalają świece. Wejścia do jaskini strzeże kamienny lew. Turystów jest tu zdecydowanie więcej, ponieważ nie wszystkim chce się pokonać jeszcze 200 stopni do górnej świątyni.
W obu jaskiniach znajduje się około 4 tys. posążków wykonanych z drewna, rogów zwierząt, ceramiki, brązu, lub żywicy pokrytej lakierem bądź złotem. Niektóre z nich mogą mieć nawet 300 lat. Są w bardzo różnym stanie: bez rąk, z popękaną twarzą, lub mają inne uszkodzenia.
Dawniej było to miejsce kultu bóstw natury, z czasem jednak rodzina królewska przeszła na buddyzm i zaczęto w jaskini Pak Ou czcić Buddę. Co roku w połowie kwietnia król odwiedzał jaskinie, by wraz z mieszkańcami celebrować święto Pi May – Laotański Nowy Rok, który trwa trzy dni. Jaskinia staje się wtedy domem dla kolejnych podobizn Buddy stworzonych przez miejscową ludność, lub przez artystów królewskiego dworu. Odbywa się wtedy rytualne obmywanie, czy kąpiel Buddy w nadziei otrzymania dobrodziejstw w kolejnym roku. Pierwsze wzmianki o jaskini Pak Ou opatrzone rysunkami pochodzą z raportu Francisa Garniera – francuskiego oficera i odkrywcy, który w latach uczestniczył w Mekong Exploration Commission (1866-1868).
Dzisiaj nadal jest to miejsce pielgrzymek, ale król już tu nie przyjeżdża, ponieważ w 1975 roku zakończyła się w Laosie monarchia. Przyjeżdżają za to turyści. Przy okazji odwiedzają wieś Ban Xang Hai (po drugiej stronie rzeki), w której mieszkańcy na otwartym ogniu, w glinianych garnkach produkują z ryżu alkohol. Nazywają to lao lao, lub laotańską whisky.
Jest to bez wątpienia jedno z bardziej magicznych miejsc w Laosie. Stojąc na progu jaskini, 60 metrów nad taflą wody mamy przed sobą szerokie koryto niespiesznie płynącej rzeki Mekong, dopływ Nam Ou, a w tle soczyście zielone wzgórza. Oszałamiającemu widokowi towarzyszy zapach kadzideł wydobywający się z mistycznej jaskini Pak Ou.

Już za kilka dni rozpoczynamy kolejną wycieczkę do Laosu, a relacje z niej będzie można obserwować pod linkiem www.dowietnamu.pl

Fotograf, podróżnik. Przez kilkanaście lat pracował jako fotoreporter w opolskim oddziale Gazety Wyborczej. Jego zdjęcia ukazywały się w dziennikach, tygodnikach i miesięcznikach ogólnopolskich: Rzeczpospolita, Polityka, Wprost, Newsweek, Przekrój, Viva, Super Express, Fakt, Business Week… Teraz jest wolnym strzelcem. Specjalizuje się w fotografii reporterskiej, ślubnej i portretowej. Jego drugą pasją jest podróżowanie. Kocha Azję, w której spędza kilka miesięcy w roku. Prowadzi blog podróżniczy www.dowietnamu.pl

Więcej w PODRÓŻE

Do góry
Skip to content